Nie możesz doczekać się porodu. Odliczasz dni, jakie zostały do
przyjścia Twojego dziecka na świat. Masz już dość wielkiego brzucha,
opuchniętych nóg i kłopotów z normalnym poruszaniem się. Myślisz, że po
urodzeniu dziecka wszystko od razu wróci do normy. Tylko, że poród to
tak naprawdę dopiero początek. A kiedy po raz pierwszy przekroczysz z
malcem próg swojego domu, nic już nie będzie takie samo. Przygotuj się
więc na czas po porodzie.
Bez przygotowania
Wiele z nas skrupulatnie przygotowuje się do poczęcia dziecka
i ciąży. Robi setki badań, zrywa z nałogami, wylicza dni płodne, ustala
z partnerem, czy nadszedł "ten" czas.
Jeszcze staranniej przygotowujemy się do porodu. Chodzimy do szkół
rodzenia, czytamy setki tomów poradników, odwiedzamy lekarzy i
specjalistów, uprawiamy sport, wybieramy odpowiedni szpital i położną.
Boimy się głównie bólu, ale nasze mamy zawsze optymistycznie tłumaczą,
że – po ujrzeniu dziecka – całe zmęczenie i stres mija w jednej
sekundzie. Dziewięć miesięcy żmudnych przygotowań. Wszystko po to, żeby
szczęśliwe dotrwać do finału – wyczekiwanego porodu. Kiedy wracamy z
maluchem ze szpitala do domu, może się jednak okazać, że wszystko
wygląda inaczej niż sobie to wyobrażaliśmy. W niczym nie przypomina
rodzinnej idylli, a za to wiąże się z potwornym zmęczeniem, stresem i
niepokojem. A my w ogóle nie byliśmy na to przygotowani.
Poporodowy smutek
Chyba żadna z mam nie zakłada, że po porodzie może czekać na nią baby blues czy depresja.
Narodziny dziecka to przecież najpiękniejsza chwila w naszym życiu. I
rzeczywiście, wiele kobiet w nowej roli odnajduje się szybko,
instynktownie. Inne potrzebują czasu, a niekiedy nawet pomocy
specjalisty. Na baby blues cierpi ok. 85% kobiet. Pojawia się w
trzeciej, czwartej dobie po porodzie i po kilkunastu dniach mija.
Znacznie gorzej, jeśli pojawiają się lęki, bezsenność, bardzo obniżony
nastrój czy myśli samobójcze. To symptomy depresji poporodowej, która
dotyka nawet 20% młodych matek. Nie można jej bagatelizować, należy ją
leczyć w porozumieniu ze specjalistami. Warto więc o takim ewentualnym
przebiegu wydarzeń porozmawiać z partnerem i rodziną jeszcze przed
porodem. Szybka reakcja najbliższych i wizyta u lekarza są kluczowe, bo z
depresji poporodowej niezmiernie trudno jest wyjść samemu.
W poszukiwaniu wsparcia
To oczywiste,
że świeżo upieczeni rodzice pragną być niezależni i samodzielni. Bądźmy
jednak gotowi też na to, że być może pomoc kogoś bliskiego będzie
konieczna. I nie bójmy się o taką pomoc prosić. Czasem to przecież
kwestia kilku dni, a czasem tygodni zanim opanujemy nową sytuację. A
kiedy maluch jest chory, ma kolki czy ciągle płacze, to ciepły obiad
przyniesiony przez teściową albo chociażby zrobienie zakupów znaczą
bardzo wiele.
Znajomi - w odstawkę?
Pojawienie się dziecka to często próba dla przyjaźni.
Szczególnie, jeśli nasi znajomi nie mają potomstwa. I chociaż przed
porodem obiecywaliśmy sobie, że w tej kwestii nic się nie zmieni, nadal
będziemy się spotykać co tydzień, chodzić do kina i wspólnie wyjeżdżać,
to szybko okaże się, że po prostu nie jest to możliwe. Kiedy po raz
kolejny z wyrzutami sumienia będziecie odmawiać spotkania, bo: maluch
jest przeziębiony, nie macie go z kim zostawić, boi się obcych, pora
jest zbyt późna albo po prostu nie macie siły i ochoty na imprezę, na
pewno pojawią się myśli, czy przyjaciele to zrozumieją. Waszej
znajomości dobrze więc zrobi rozmowa jeszcze przed porodem. Warto po
prostu uprzedzić, że być może przez jakiś czas będziecie się widywać
rzadziej. Sprawy oczywiste dla nas nie muszą takimi być dla innych.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz