Wydawało by się, że
tytułowy problem powinien rozpatrywać jakiś psycholog. My jak wiadomo
pomijamy rady dawane przez psychologów. Stąd też skupiamy się na czystej
praktyce, a ta wymaga odpowiedniego podejścia do dziecka.
Czy mówienie “Nie, nie rób tego” do dziecka zawsze jest słuszne i
potrzebne? Z czego wynika częste oburzenie rodziców lekko surowym
podejściem do wychowania?
Zacznijmy od wyjaśnienia po co w ogóle mówić dziecku NIE? Przecież
zwykle to słowo jest tylko wyrazem arogancji i nadużywania
rodzicielskiej władzy. Innymi słowy, mamy kaprys i ciągle mówimy dziecku
nie rób tego, tamtego nie dotykaj. Ono ciągle słyszy tylko zakazy.
Patrząc na taką osobę można wręcz wyciągnąć wniosek, że z tego tylko
powodu jest złym rodzicem - ciemiężcą swojego dziecka i na nic mu nie
pozwala. Oczywiście istnieją przypadki takich rodziców, ale ja zakładam,
że kochasz swoje dziecko i nie robisz mu takiej krzywdy. Chcę jedynie
przekonać i upewnić Cię, że rozsądne używanie słowa “Nie” w stosunku do
dziecka może tylko wyjść mu na dobre.
Odmowa jako element władzy
Odmawianie jednemu człowiekowi prawa do czegoś przez innego
nieodłącznie wiąże się ze sprawowaniem władzy drugiego nad pierwszym. W
naszym przypadku władzą jest rodzic a podwładnym dziecko.
Hierarchia władzy na świecie panuje odtąd, odkąd ludzie zostali
postawieni na Ziemi. Od zawsze miała ona jakichś władców, a władcy z
czasem stanowili pewne prawa, które miały być przestrzegane przez
obywateli.
Czym zatem jest prawo? Czy nie zbiorem zakazów? Dlaczego nie mogę
przejeżdżać na czerwonym świetle samochodem gdy mam taką ochotę? Otóż
nie mogę, bo zabrania mi tego prawo.
Prawo i zakazy mają na celu wprowadzenie ładu i porządku dla
wszystkich ludzi. Przenosząc to na życie rodziny możemy powiedzieć, że
zakazy wprowadzane przez rodzica nie mają na celu dyskryminacji dziecka,
a jego dobro i bezpieczeństwo. Dodatkowo zakazy służą też całej
rodzinie i relacjom między jej członkami. Np. “Nie wolno otwierać furtki
i bawić się z psem sąsiada” bo pies może zagryźć dziecko na śmierć, a
rozwścieczony pogryzie też innych - tatę, siostrę itp.
Przede wszystkim rozsądek
Władza ma różne aspekty - dobre i złe. Dobrym na pewno jest porządek i
bezpieczeństwo. Złym natomiast jest to, że lubi być przez ludzi
nadużywana. Rodzic mający władzę decydowania co dziecko może, a czego
nie może łatwo może popaść w tyranię i odmawiać dziecku wszystkiego. Nie
na tym jednak polega mądre sprawowanie rodzicielskiej władzy.
Psycholodzy lansują pogląd, że trzeba dla dziecka ustalać reguły i tutaj
wyjątkowo się z nimi zgadzam (ale to dlatego, że to jest ich wymysł).
Problem jednak zaczyna się w momencie gdy chcemy egzekwować
przestrzeganie przez dziecko tych zasad. Co robić, gdy maluch na słowa
zakazu zaczyna się buntować, tupać i tarzać po podłodze? Co w takich
przypadkach robi władza? Czy nie stosuje kary?
Wg. psychologów jeżeli dziecko jest nieposłuszne, to na pewno dlatego,
że się pomyliło, albo że czasem dobre zachowanie mu nie wychodzi.
Współczesny rodzic niestety coraz częściej nie ma u dziecka autorytetu i
wtedy gdy dochodzi do egzekucji ustalonych wcześniej zasad, dziecko się
buntuje, a rodzic stoi bezsilnie jak sierota. Ewentualnie co mniej
cierpliwy zaczyna się szarpać z dzieckiem.
Istnieje też poważne ryzyko, że jeżeli będziemy przesadzać z
używaniem “Nie”, w dziecku załamie się duch i dziecko będzie zachowywać
się jak wystraszone i będzie bało się cokolwiek zrobić, bo przecież ma
prawie same zakazy. Będzie się też bało ludzi, a nawet może dojść do
tego, że będzie bało się matki czy ojca. Dlatego tak ustalenie zasad jak
i ich egzekucja musi być zrobione obowiązkowo z rozsądkiem. Nie możemy
regulować zasadami każdej chwili życia dziecka, bo wpadniemy w to co
obecna “demokratyczna” władza w Polsce - chce kontrolować wszystkich i
wszystko. My skupmy się tylko na tym, co ma największy wpływ na
późniejsze życie dziecka. Porządek, pracowitość, bezpieczeństwo, pomoc
potrzebującym - to niektóre z tych rzeczy.
Egzekwowanie zasad
Drodzy rodzice, w każdym systemie prawnym zasady żeby były
egzekwowane musi być użyta siła lub częściej wystarczy groźba jej
użycia. Czy będzie to siła psychiczna w formie autorytetu, czy siła
fizyczna w postaci klapsa (nie mylić z biciem i maltretowaniem) jednak
ZAWSZE jest to siła. Dam przykład - jeżeli przeskrobiesz coś jako
kierowca (a o to bardzo łatwo) i zostaniesz złapana(y) przez panów w
niebieskich czapeczkach to spróbuj odmówić przyjęcia mandatu, albo nie
zatrzymaj się dla kontroli. Co wtedy się wydarzy? Otóż Policja UŻYJE
SIŁY, a użyje jej tylko po to, żeby wyegzekwować od Ciebie prawo.
Niestety w Polsce prawa rodziców do egzekwowania swoich zasad
wychowawczych systematycznie są ograniczane. Tak przez państwo poprzez
uchwalanie ustaw zakazujących “przemocy fizycznej i psychicznej” czy też
przez samych rodziców, którzy ulegli “radom” z różnych źródeł.Parę lat temu Polski Sejm odebrał nam rodzicom "siłowe" argumenty
wychowawcze. Od lipca 2010r. nie tylko nie wolno dziecku dawać klapsa,
ale też niczego zakazywać, nie narzucać swoich poglądów (a czyje w takim
razie?) jak też poglądów i zachowań seksualnych.
Odmawiam bo Cię kocham
Większość z nas kocha swoje dzieci i dla nas to nie ulega
najmniejszej wątpliwości, żeby było inaczej. Ale czasem zapędzamy się w
myślenie rodem z New-age, gdzie miłość wygląda jak poklepywanie po
ramieniu, czułe słówka “kocham cię” i tym podobna sielanka. Musimy
uświadomić sobie, że mówienie dziecku “nie” czasem jest konieczne
właśnie tylko z powodu miłości - tego że je kochamy! Wróćmy do przykładu
z psem. Co motywuje rodzica do wydania zakazu kontaktów z obcym
zwierzęciem? Czy to tylko widzimisię? NIE! - czysty przejaw troski o
zdrowie i życie naszego dziecka! To właśnie dowód naszej miłości do
naszego kochanego i bezbronnego dziecka.
Na pewno zasady służą dobru dziecka, a mówienie “Nie” jest
podstawowym elementem dobrego wychowania. Muszę tutaj zaznaczyć, że same
zakazy nie spowodują dobrego zachowania dziecka. Dziecko potrzebuje
zachęty i zauważenia swoich osiągnięć przez rodziców, ale to już osobny
temat, który opiszę wkrótce.
Miejmy też na uwadze, że konsekwencje błędów popełnionych w wychowaniu
dziecka nie miną z czasem i nie przyschną. Wręcz odwrotnie - najczęściej
przybiorą na sile i zaniedbania wychowawcze z wieku dziecięcego
wybuchną w wieku nastoletnim. Mam nadzieję, że ani mnie, ani Was nigdy
to nie spotka, ale chcę, żebyście mieli tego świadomość.
czyli co chcesz wiedzieć o ciąży, dzieciach, rodzicielstwie a boisz się zapytać!
Coraz gorzej w prawdzie jest z wychowaniem niestety :(
OdpowiedzUsuń---
klik