Jak wygląda podejmowanie decyzji? Robimy coś, bo
ktoś nas o to prosi, czy dlatego że sami tego chcemy? Kieruje nami
pragnienie dobrego uczynku? A może poczucie winy lub wygoda? Jak często
czujemy się bezradni wobec konieczności podjęcia decyzji i czekamy, aż
podejmą się same? Zastanawialiście się kiedyś nad tym, że źródło takich
dylematów leży w naszym dzieciństwie?
Podejmowanie decyzji to jedna z takich umiejętności, o
których się bardzo często rozmawia, ale niezwykle rzadko myśli się o
tym, skąd one się biorą. O tyle szkoda, że właśnie dzieciństwo
jest okresem, w którym najłatwiej jest pomóc wypracować tę umiejętność.
Ba, czasem nawet najbardziej wspomagające dla dziecka może być …
nieprzeszkadzanie mu.
Nie przeszkadzaj!
Podejmowanie decyzji nie pojawia się w pewnym okresie życia
człowieka, na przykład przy okazji zdmuchnięcia osiemnastu świeczek na
torcie. Od samego początku kształtujemy to, w jaki sposób mały, a potem i
duży, człowiek będzie podejmował decyzje. Jeśli od samego
początku będziemy podejmować wszystkie decyzje za dziecko, to bardzo
trudno będzie mu kiedyś wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Dlatego że nigdy tego wcześniej nie zrobiło.
Jednym z najczęstszych celów rodziców jest wykształcenie u
dziecka samodzielności. Zapytani o cele wychowawcze, rodzice mówią o
samodzielności równie często co zdanie: „żeby dziecko było szczęśliwe”.
Czasem nawet, jeśli się ich doapyta: „a co to znaczy szczęśliwe”,
rodzice po chwili zastanowienia mówią o niezależności. Żeby dziecko
potrafiło samo oceniać sytuacje i podejmować decyzje.
Nad tym można pracować od samego początku, a tak
naprawdę może wcale nie trzeba nad tym pracować? Jeśli chcemy, żeby
dziecko było niezależne, to najnormalniej w świecie musimy mu ową
niezależność dać.
Kiedyś przyglądałem się dwóm czterolatkom, które same
wpadły na pomysł, że będą do siebie nawzajem rzucać piłkę. Nieproszone
przez nikogo wpadły na pomysł wspólnej zabawy i dobrze się bawiły… Do
chwili, kiedy pojawił się wychowawca i zaczął je pouczać, w jaki sposób
najlepiej podawać piłkę i podawał swoje uwagi na temat tego, jak
traktować drugiego w zabawie. Myślę, że gdyby te samodzielne dzieci
zawsze doznawały takich uwag, to za 10 lat idąc między rówieśników
musiałyby się wcześniej kogoś zapytać: „to jak mam się wobec nich
zachowywać?”.
Niech podejmuje decyzje
Jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi, dziecko uczy się podejmować samodzielne decyzje… podejmując samodzielne decyzje.
Wbrew pozorom to wcale nie jest banał. Czasami mamy wbudowaną w naszą
głowę chęć poddawania wszystkiego ocenie, opowiadania dzieciom, jaki
jest świat, jak należy coś robić, jak się zachowywać. Może to być
spuścizna po tym, jak traktowano nas w szkole, a być może wzięliśmy to z
domów. Niemniej pouczanie mamy we krwi, a może raczej w nawyku.
Być może pouczając dziecko wyrobimy mu kilkadziesiąt
konkretnych nawyków – „idealnych rozwiązań” do pewnych sytuacji. Ale
równocześnie oduczymy je samodzielnego podejmowania się rozwiązywania
problemów. Jeśli nagle pojawi się sytuacja, na którą dziecko ma niewyrobioną strategię, to pojawi się znak zapytania i bezradność.
Czy aby na pewno ten rodzic będzie w pobliżu, żeby szybko podpowiedzieć
odpowiednią strategię? I jak długo będzie przy dziecku – 10 lat? 20?
50?
Nauka przez doświadczenie
Wielu z nas, pokolenia rodziców, podejmuje decyzje, bo
wreszcie życie nas do nich zmusiło. Właśnie rodzicielstwo bywa czasem tą
dobrą szkołą życia, gdzie rodzic nie ma wyboru i podejmuje tę
odpowiedzialność. Choć zdarza się, że nawet wtedy szuka się kogoś, kto
podejmie decyzję za rodzica. Podczas warsztatów zdarza się spotkać z
zawodem uczestników, że nie podaję ostatecznych rozwiązań, a tylko
opowiadam o mechanizmach, jak co działa. A rodzic chciałby instrukcję
obsługi: „Zrób tak i tak i tak”. Chciałby uniknąć decyzji, a przecież
dziecko to jeden z największych skarbów w jego życiu!
Jeśli więc chcesz, żeby twoje dziecko było samodzielne,
żeby nie pytało o to, co zadecydować, innych – zarówno jako dorosły, jak
i wcześniej – choćby wtedy, gdy ktoś pod szkołą zaproponuje mu
narkotyki, to zacznij już teraz. Odsuń się i daj dziecku samemu doświadczać różnych codziennych wydarzeń. Niech
od teraz rozwiązuje problemy, które są w zasięgu jego ręki. Bądź przy
nim z mądrą pomocą, ale nie wyręczaj w każdej sytuacji. Kiedy
przyjdzie po rozwiązanie, zacznij od słów: „a jak Ty myślisz, jak Ty byś
zrobił?”. Kiedy będzie rozważać, czy coś jest dobre czy złe – zapytaj:
„a jak Ci się wydaje?”. Niech zauważy, że mu ufasz. Niech się uczy, że
na początku warto zapytać siebie. Być może czasem rozwiązaniem będzie
poproszenie kogoś o pomoc. Czasem będzie to samodzielne radzenie sobie.
Daj dziecku poczuć, co się dzieje w zależności od tego, jakie
rozwiązania wybierze. Daj mu poczuć, że jest samodzielne. Wtedy nigdy
nie przestanie takie być.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz