7 lipca 2013

Praca i rodzina - rozterki rodzica

Praca czy rodzina – ten dylemat dotyka przyszłych i aktualnych rodziców. Pamiętajcie – rezygnowanie z opieki i wychowywania dziecka to oznaka słabości i marnowanie jedynej, niepowtarzalnej okazji. Rodzicem nie zostaje się bowiem co dzień, a każde dziecko to jedyny i niepowtarzalny człowiek – nasz syn, nasza córka.



Zmienia się obraz świata, zmieńmy się i my
W Polsce pokutuje tradycyjne przekonanie, że kobieta może realizować się zawodowo pod warunkiem, że nie kłóci się to z przypisaną jej rolą opiekunki dziecka. Efektem takiego postrzegania ról jest – nieprzypadkowo – mała liczba urodzeń w Polsce, jedna z najniższych w całej Unii Europejskiej. Jest to spowodowane powszechnym przekładaniem daty poczęcia dziecka w obawie przed utratą pracy. Jednak jeśli nasz związek oparty jest na wzajemnym szacunku i partnerstwie, wtedy nie ulega wątpliwości, że musimy wraz z żoną dążyć do twórczego kompromisu. Pamiętajmy – możliwość codziennego wychodzenia do pracy nie jest ani naturalnym prawem, ani heroicznym czynem. Musimy też mieć na uwadze, że dziecko wyczuwa i reaguje na emocje rodziców. Jeśli w domu panują miłość i zrozumienie, a wzajemne rady zastępują pretensje i napięcia, będzie to miało bez wątpienia korzystny wpływ na rozwój malucha.


Syzyfowe prace
Lekceważone obowiązki domowe i niedostrzegany ogrom pracy nad dzieckiem potrafią złamać najbardziej wytrwałe i konsekwentne mamy. Gdy dochodzi do tego jeszcze praca zawodowa, wówczas fizycznie brakuje czasu nawet na sen, nie wspominając o jakiejkolwiek formie życia osobistego. Cykl „dziecko-dom-praca” określa rzeczywistość, zamieniając dzielenie się miłością w uciążliwy obowiązek. Jeśli żona nie ma kontaktu ze światem zewnętrznym i znajomymi, nie może spędzać wolnego czasu wedle uznania, wtedy jej kondycja psychiczna i złe samopoczucie będą szukały ujścia.


I ty Brutusie?...
Pamiętajmy, że najlepszym wyjściem w takiej sytuacji jest wspólne rozłożenie odpowiedzialności i obowiązków wychowawczych. Osoba  rzucająca pracę na stałe i poświęcająca życie dla dzieci ryzykuje, że gdy minie wczesne dzieciństwo - córka czy syn nie docenią poświęceń. Trudno też im się dziwić. Przecież niewiele będą pamiętać, zadadzą natomiast pytanie, dlaczego nie mamy pieniędzy na nowy telewizor czy „adidaski”. Trzeba mieć świadomość, że przesadne i źle pojęte oddanie może zaowocować naszym żalem i pewnego rodzaju litością ze strony otoczenia, podczas gdy zdrowa równowaga między opieką i pracą przyniesie nam zarówno szacunek dziecka, jak i upragnioną niezależność.

Co naprawdę się liczy?
Satysfakcjonujący podział obowiązków, poprzedzony szczerymi rozmowami, jest w stanie naprawić nawet sytuacje – zdawałoby się – bez wyjścia. Na wstępie należy jednak odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: co w życiu chcemy robić? Kiedy już będziemy znali na nie odpowiedź, zacznijmy działać! Jeśli jesteśmy zdecydowani na karierę, wówczas dzieckiem zajmie się niania. Jeśli zaś dojdziemy do wniosku, że wiele dotychczasowych rzeczy tak naprawdę jest nam zbędnych, możemy z pełną świadomością poświęcić czas szkrabowi i dokonać przewartościowania. Pamiętajmy, że małe dziecko z pewnością bardziej potrzebuje kochających rodziców niż luksusu. Problem może pojawić się jednak później, kiedy pieniądze nabiorą większej wartości w jego życiu.

W życiu piękne są tylko chwile
Kiedy zdecydujemy się na wychowanie dziecka bez udziału osób trzecich, scenariuszy może być kilka: jedno z nas musi zrezygnować z pracy zawodowej, pracujemy w różnych godzinach albo też któreś z małżonków wybiera wykonywanie wolnego zawodu. Kiedy maluchem opiekuje się jedno z rodziców, po powrocie z pracy niestety nie można osiąść na laurach, tylko przejąć część obowiązków współmałżonka. Czy są to zakupy, gotowanie czy zabawa z dzieckiem – pozostaje kwestią ustaleń i dyspozycji dnia. W ten sposób otwiera się szansa na wspólne uporanie się z problemami i wygospodarowanie kilku chwil relaksu wieczorem.

Odwrócenie schematu
Metodą małych kroków – skądinąd spopularyzowaną ostatnio wśród mężczyzn interesujących się sportem – z pewnością uda się nam dojść do zaskakująco przyjemnych rezultatów w małżeństwie i procesie wychowawczym zarazem. Wzajemne wysiłki zbliżą nas do siebie, przywracając wspomnienia z niedalekiej (wciąż przecież jesteśmy młodzi) przeszłości. Podczas gdy dziecko zostanie, na przykład, u babci, my będziemy mogli poświęcić wyjątkowo dużo czasu dla siebie nawzajem. To takie odwrócenie schematu, obowiązującego gdy spotykaliśmy się z przyszłą żoną pod nieobecność rodziców. Miłą odskocznią może być wspólna kolacja lub spacer. Efektem powinno być zaś optymalne zaspokojenie ambicji oraz potrzeb i matki, i ojca, co doprowadzi do szczęśliwego finału, czyli idealnej harmonii pomiędzy życiem rodzinnym a zawodowym.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz